wtorek, 20 marca 2018

5 Sekund Junior

5 Sekund jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek wydawnictwa Trefl. W standardową wersję mieliśmy okazję grać wielokrotnie na różnych domówkach, a tymczasem do recenzji trafiła do nas edycja Junior dedykowana dzieciom z przedziału od 6 do 9 lat. Oczywiście jest to tylko sugestia twórców – z naszych obserwacji wynika, że z grą poradzą też sobie młodsze dzieci (jeśli nie potrafią czytać pytań, mogą to za nich robić rodzice). Górna granica wieku to już sprawa dyskusyjna. Nastolatkowie będą ziewać z nudów z uwagi na niski poziom trudności pytań, podobnie jak towarzystwo samych dorosłych. Natomiast jako opcja familijna, w której przy jednym stole zasiadają dziadkowie, rodzice i pociechy 5 Sekund Junior ma także rację bytu – wystarczy zmienić lekko zasady.
Charakterystyczna dla serii, żółta tuba z metalowymi kuleczkami to czasomierz, który odlicza nam tytułowe 5 sekund. Po obróceniu wydaje on zabawny dźwięk. Sekundnik jest tak zaprojektowany, by rozpraszał gracza – delikatny grzechot kulek toczących się po spirali działa niczym aktywator czarnej dziury w mózgu. Nagle banalne pytania w rodzaju podania nazw ulic we własnej miejscowości sprawiają problem. Klepsydra bezgłośnie przesypująca piasek w wielu innych grach słownych to zdecydowany przeżytek.
W pudełku znajdziemy także planszę z torem punktacji, 6 pionków, pudełko do kart, 18 kart z „czasem”, 18 kart ze „zmianą pytania” oraz aż 354 karty z pytaniami. Te ostatnie są dwustronne. Na stronie żółtej znajdują się pytania dedykowane młodszym dzieciom, a na czerwonej dla starszych. Różnica w pytaniach nie odnosi się do tematu, a jedynie do liczby wymaganych odpowiedzi. Jeśli chcemy zawyżyć sobie poziom trudności możemy umownie zmienić zasady i wymagać od wszystkich graczy podania czterech, a nie trzech lub dwóch odpowiedzi. Z kolei jeśli gramy z małymi dziećmi, które w czasie pięciu sekund nie sprostają zadaniu, można wymagać od nich jedynie jednej odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz