Historia związana
z lalką Barbie rozpoczyna się w roku 1959, kiedy to w Nowym Jorku
odbywały sie targi zabawek. Kosztowała wtedy 3 dolary i była praktycznie niezauważalna. Jej twórcami
byli Ruth i Elliot Handlerowie, którzy w roku 1945 założyli niewielką rodzinną firmę Matell Creations. Początkowo
produkowali ramki do zdjęć, które jednak nie przynosiły zysku. Z odpadów
powstających przy ich produkcji zaczęli tworzyć mebelki i domki dla lalek. Po pewnym
czasie okazało się, że przynoszą one o wiele więcej pieniędzy, więc
zmienili branżę na zabawkarską.
Pierwszym rynkowym przebojem było ukulele (hawajska mała gitara) dla dzieci.
Na pomysł lalki wpadła Ruth Handler pochodząca z
rodziny polskich Żydów, którzy na
początku XX wieku wyemigrowali do Ameryki. Obserwowała, jak jej córka Barbara
bawiła się wrazz kuzynkami
lalkami przypominającymi niemowlęta (w latach 50 tylko takie były dostępne w
sklepach). Stwierdziła, że
dziewczynki udają mamy, niańcząc
lalki, ale także zaczynają obsadzać je w rolach dorosłych, a na rynku nie
ma odpowiednika lalki â kobiety, którą można by było bawić się właśnie w taki sposób.Na początku żaden z menadżerów nie wierzył w to, że lalka w ogóle może zostać dopuszczona do sprzedaży. Mimo, iż była całkowicie inna od wszystkich, bo
ubrana w kostium kąpielowy w czarno-białe paski i ciemne okulary, nikt nawet
nie zwrócił na nią uwagi na targach zabawek. Sytuację zmieniła reklama, która ukazała się w telewizji i na tyle zainteresowała małe dziewczynki, że już przed świętami w 1959 roku postać Barbie stała się sensacją.
Ogromny wpływ na popularność miały także oddzielnie sprzedawane
dodatki â mebelki, domki, zwierzątka.
Teraz dziewczynki oprócz lalek i ich
dodatków wybierają już gry planszowe oraz puzzle 4w1 o tematyce "Barbie i
jej super przyjaciele". Powstało bardzo dużo bajek i filmów animowanych na
ten temat. A dziewczynki uważają, że Barbie to Super księżniczka i rodzice
chętnie kupują im te zabawki chociażby na urodziny czy inne okazje. Każda z nas
na pewno miała conajmniej jedna taką lalkę w domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz