środa, 27 maja 2015

Ostatni beztroski dzień...

Dziś pozwoliliśmy dzieciom pospać nieco dłużej niż zwykle, ponieważ ostatnie noce dały im się we znaki, tak samo jak długa męcząca podróż. Po obfitym śniadaniu, jakby dzieciom było mało wrażeń, same zorganizowały nam dzień. A, że pomysły w głowie były świeże to przyszło im to z łatwością. Najpierw musieliśmy zrobić lekkie zakupy a potem przystaliśmy na ich propozycję i wybraliśmy się na miasto. Na mieście parę dni wcześniej przyjechało i rozłożyło się Wesołe Miasteczko. Gdy dzieci to zauważyły, natychmiast zmieniły swoje plany i nie mogły przejść obok aby nie skorzystać z karuzeli, huśtawek, trampolin i pompowanych zamków. Były też samochodziki na akumulator a także tunel strachu i salon krzywych śmiesznych luster. Atrakcjom nie było końca bo nawet były zorganizowane gry towarzyskie. Jak to zwykle na tego typu placach zabaw nie brakło też stoisk z napojami, słodyczami, watą cukrową i popcornem oraz straganów z zabawkami. Po zabawie poszliśmy na obiad. Ku naszemu zdziwieniu każdy z nas zamówił co innego, ponieważ poza domem dzieci nauczyły się jeść niektóre potrawy, nawet takie, które im nie smakowały i do których nie były do końca przekonane. Zjadły wszystko ze smakiem, aż zdziwiliśmy się, że tyle zmieszczą, ale po takich szaleństwach i na powietrzu można zjeść dwa razy więcej.

Po obiedzie powoli udaliśmy się do domu, gdzie tak jak i po przyjeździe dzieci dalej żyły wrażeniami i opowiadały o spędzonych chwilach i na Zielonej Szkole i ekscytowały się dniem na wielkim placu zabaw. Po takim dniu pełnym wrażeń wieczór minął nam spokojnie w rodzinnym gronie. Postanowiliśmy zagrać w dawno już nie używane gry planszowe z dziecięcych półek. Dzieci były zadowolone z tego pomysłu, jednak dziś też szybko zrobiły się zmęczone więc zaczęliśmy przygotowywać kolację przy której musieliśmy uświadomić dzieci, że beztroski czas zabaw się skończył i musimy wrócić do codziennego życia i obowiązków. 

Nareszcie razem.

Nadszedł wreszcie ten upragniony dzień kiedy spotkamy się ze swoimi dziećmi, które zaraz z samego rana po śniadaniu wyjechały w długą uciążliwą podróż powrotną z Zielonej Szkoły, aby dotrzeć do domów w miarę o wczesnej porze. Uciążliwą dlatego, że pogoda zrobiła się bardzo deszczowa i parna. Mimo, że nie było słońca to w autobusie było gorąco i bardzo duszno. Podróż była też męcząca z powodu ostatniej nieprzespanej nocy przez ożywioną atmosferę. Jak to zwykle bywa, zgodnie z tradycją, w ostatnią tak zwaną Zieloną Noc, wszyscy byli przejęci tym, że wracają do domów ale też każdy chciał się dać innym we znaki aby zapamiętać można było ich mile, z dowcipnej strony, z żartobliwych gestów, czynów. 
Po długiej i wyczerpującej drodze wreszcie mogliśmy się spotkać z dziećmi w tym samym miejscu w którym rozstawaliśmy się kilka dni temu. Pożegnaniom nie było końca, zrobił się jeden wielki harmider w którym z trudem udało nam się odnaleźć własne dzieci, mimo, że wszyscy mieszkali w jednym mieście żegnali się jak by mieli się zobaczyć za rok. Oboje z mężem odebraliśmy dzieci jako jedne z pierwszych i powoli oddaliliśmy się od grupy. Na horyzoncie widać było burzę i chcieliśmy jak najszybciej wrócić do domu, rozpakować walizki, obejrzeć pamiątki i zrobić kilka dużych prań ponieważ dzieci zabrudziły wszystkie swoje ubrania. Nawet ich ulubione zabawki trzeba było doprowadzić do porządku bo były umorusane.  Podczas rozpakowywania się wspomnieniom nie było końca, dzieci pochwaliły się swoimi pamiątkami, nawet nam kupiły po małym upominku. A, że bardzo lubią układać puzzle, ponieważ to świetne zajęcie na nudę, nie tylko dla dzieci ale i dla nas starszych, dlatego z każdej podróży przywożą pamiątki w postaci puzzli. Mają ich duży asortyment począwszy od puzzli dla dzieci, przez widoki i krajobrazy, skończywszy na historycznych wydarzeniach.

Po lekkiej kolacji dzieci szybko się wykąpały i jeszcze szybciej zasnęły. 

wtorek, 26 maja 2015

Czas Rozstania

jak to stare porzekadło mówi  „wszystko co dobre szybko się kończy” tak też zbiera się ku końcowi pobyt na zielonej szkole. Chociaż było bardzo miło i przyjemnie, dużo atrakcji i wiele wycieczek  Nasze wspólne piękne czasy wypoczynku i braku zmartwień niestety zostają skończone. Pakujemy nasze bagaże każdy składa ubrania sprząta pokoje zbiera ostatnie swoje rzeczy. Pakują zakupione pamiątki, zabawki które które nabyły podczas wędrówek i spacerów każdego dnia z tych letnich kolonii.Od początku dnia każdy pomaga jest jeszcze wiele do zrobienia po śniadaniu podzieliliśmy zadania aby było wszystko dopiąć na ostatni guzik. Nikt nie chce żeby czegoś zabrakło na ognisku i zabawie chłopcy mają przynieś drzewo i chrust na rozpałkę, ławeczki, stoliki, reszta podłączy sprzęt i wybrać muzykę dziewczęta  mają za zadanie wymyśleć kilka konkursów, gier towarzyskich tak aby ognisko minęło w miłej atmosferze każdy ma się świetnie bawić  ostatniej nocy bo musi zabrać do domu dobre wspomnienia. Swoje wsparcie wkłada każda grupa która jutro już żegna malowniczy krajobraz naszych pięknych chodź nie koniecznie wysokich gór. Do obiadu wiele już się zmieniło niektórzy mieli już z głowy całe  pakowanie swoich wielu wypchanych bagażu inni poszli na ostatnie spacery a inni zaczęli swój dzień od spędzania czasu z sąsiadami a dopiero po południu mają plany zająć się organizacją. Po pysznym posiłku każdy kto zaspokoił swoje pragnienie nie odpoczywa  wiemy że już niebawem zaczną się pierwsze śpiewy i powoli będzie płonąć ognisko kucharki musiały zaraz po zmywaniu zając się przygotowaniem kiełbasek gdyż sporo nastolatków zawsze po basenie ma dobry apetyt zresztą nawet dzieci które grały w gry planszowe czekały na dokładkę w długich kolejkach  do okienka od kuchni. Dużo można by mówić o wieczornych rozmowach grach tańcach i wielu innych radosnych  chwilach ostatniego dnia naszej wyprawy. Czas iść spać zostaną nam tylko zdjęcia, pamiątki i wspomnienia które zawsze już będą w naszej pamięci. Mam nadziej że jeszcze kiedyś spotkamy się w tym samym składzie 

poniedziałek, 25 maja 2015

Nauka na Zielonej Szkole

Pobyt na Zielonej Szkole nie wiąże się tylko z atrakcjami i spędzaniem beztrosko czasu, bo to przecież nie jest wyjazd na zwykłe kolonie. Wszyscy sobie zdawali z tego sprawę, że to czas przeznaczony również na naukę, lecz w innych warunkach niż te szkolne.  Warunki te nie przeszkadzały nikomu zupełnie. Ani nauczycielom, ani tym bardziej uczniom. Pedagodzy zgodnie twierdzą, że w innych warunkach, a tym bardziej na świeżym powietrzu, wiedzę można dużo łatwiej przyswoić. Dlatego cała grupa dzieci  z naszej szkoły chętnie spędzała razem wszystkie godziny przeznaczone na naukę. Tak właśnie mijały im wszystkie godziny przedpołudniowe następnych dni przeznaczone na naukę podczas całego pobytu . Po południu wszyscy organizują sobie czas ale tak, by nie siedzieć w pokojach. Piękna pogoda przez cały dzień sprzyja zabawom na placu zabaw. Dzieci koedukują się przez wspólną zabawę, nawet przez zwykłe gry towarzyskie. Organizujemy im też spacery, krótkie i dłuższe wycieczki krajoznawcze, ale też spotkania z ludźmi od których mogą się dużo dowiedzieć, ponieważ dzieci w tym wieku interesują się wszystkim dookoła. Wszyscy lubią mieć zorganizowany czas a właściwie nasze dzieci muszą mieć zapewnione ciągłe rozrywki ponieważ przyjeżdżając tu nie były nastawione na nudę, dlatego też wszyscy nauczyciele muszą wytężyć umysły i wynajdować nowe pomysły, ponieważ nie w każdej sytuacji i nie każdemu dziecku spodoba się układanie puzzli czy granie w gry planszowe. Popołudnie jest czasem wolnym od nauki i dzieci mają prawo do zabawy. Korzystają z tego nadzwyczaj nadmiernie ponieważ nie można ich na wieczór wyciszyć . Nawet podczas czasu wyznaczonego na sen nie opuszcza ich energia i niektórzy dokazują między sobą, nie pozwalają spać innym i często sami nauczyciele są tym zmęczeni. Niektóre dzieci dopada nostalgia, zaczynają tęsknić  za młodszym i starszym rodzeństwem, za rodzicami, swoimi ulubionymi zabawkami. Trzeba ich wtedy pocieszyć, niejednokrotnie zastąpić im rodzica. Nadzieją jest powrót do domu już w niedługim czasie.

środa, 20 maja 2015

Wieczór integracyjny.

Po wyczerpującym przedpołudniu i smacznym i sytym obiedzie, dzieci rozeszły się do swoich pokoi aby chwilę odpocząć. Niektóre z nich leżały na łóżkach zbierając siły na następne godziny, a niektóre tryskając energią nie pozwoliły im zasnąć. Po krótkim odpoczynku, tak jak było zaplanowane każde z dzieci wzięło swój podręczny plecak, zapakowali prowiant i picie, które rozdali im opiekunowie, i wszyscy wyruszyli na pieszą wycieczkę, aby poznać bliższe i dalsze okolice. Dzieci chciały zatrzymać się przy sklepie z pamiątkami, nie pomagały tłumaczenia, że na tego typu wydatki przyjdzie jeszcze czas i może w innych sklepach będzie coś bardziej interesującego. Każde z nich chciało przywieźć do domu pamiątkę za zaoszczędzone pieniądze, które dostały od rodziców. Cała grupa rozeszła się po okolicznych sklepikach typu 1001 drobiazgów i nie łatwo było je znaleźć wśród wszystkich pamiątek i błyskotek przyciągających wzrok. Kiedy wszyscy zebrali się w umówionym miejscu opiekunowie zaproponowali wszystkim uczniom lody. Dzieci ustawiły dużą kolejkę przed miejscową lodziarnią z czego nie byli zadowoleni mieszkańcy tego miasta, ponieważ na swoje porcje musieli czekać dosyć długo, aż wszystkie dzieci zostaną obsłużone.

Po dobrym i idealnym na ciepły dzień podwieczorku wszyscy razem wrócili do ośrodka w którym się zatrzymali. Zamiast kolacji zaplanowane było ognisko w formie integracji z dziećmi z tego samego ośrodka a innej grupy a były to dzieci niepełnosprawne, z którymi nasi uczniowie mijali się na korytarzach i stołówce a nie mieli okazji się zapoznać. Opiekunowie obydwu grup wspólnie ustalili, że ognisko będzie dobrą okazją do przełamania się osób zdrowych do niepełnosprawnych i odwrotnie. I tak też dzieci zaczęły się wspólnie bawić w gry towarzyskie. Niektórzy z niepełnosprawnych uczniów przynieśli ze sobą swoje ulubione gry do których są bardzo przywiązani. Bardziej sprawni uczestnicy donosili upieczone kiełbaski innym. Było bardzo przyjemnie i nikt nie odczuwał samotności. Tak właśnie minęło pierwsze popołudnie z dala od domów, pełne wrażeń i emocji. 

wtorek, 19 maja 2015

Pierwszy dzień na zielonej szkole.

Wszystkie dzieci powstawały o różnych porach. Jedne wcześniej, drugie trzeba było budzić kilka razy a to dlatego, że nie mogły one zasnąć ze świadomością, że są z dala od domów i od rodziców. Po śniadaniu dzieci najpierw zaznajomiły się z ośrodkiem w którym wszyscy nocowaliśmy a następnie wybraliśmy się całą grupą na zwiedzenie najbliższego otoczenia czyli podwórka. Największą atrakcją był plac zabaw ze zjeżdżalniami, huśtawkami i trampoliną, co prawda nie dużą i dzieci musiały się dzielić na grupki ale nadmiar atrakcji nie spowodował kłótni o miejsce do zabawy. Dzieci będąc na zielonej szkole poprzez zabawę uczą się, poznają przyrodę. Do swojej dyspozycji uczniowie mieli również kantorek z piłkami, rakietkami i lotkami do gry w badmintona, dla dziewczynek były również skakanki i gumy do skakania. Tego typu gry towarzyskie uczniowie uznali za najlepsze wyjście podczas nudy. Największą euforię wzbudziło przeciąganie liny. Do tej pory dzieci nie miały warunków ani sprzyjających okoliczności do tego typu zabawy. Podzieliły się na dwie grupy, każda wybrała swojego kapitana i zaczęła się walka. Wszyscy zgodnie ustalili, że wygrana drużyna będzie mogła wspólnie zaplanować i przeprowadzić kolejny dzień zabaw. Po długiej i zaciętej walce mieszana grupa dziewcząt i chłopców, uradowana ze zwycięstwa, zbierała gratulacje od pozostałych dzieci, które nie brały udziału w tej zabawie. Druga grupa nie odczuła przegranej zbyt mocno, ponieważ emocje i zażyłość w grupie były ważniejsze niż smutek. Opiekunowie zapewnili wszystkich, że następnym razem będą mogli wziąć udział w turnieju gier planszowych. Po wyczerpującym przedpołudniu wszystkie dzieci udały się do łazienek aby umyć ręce, niektóre musiały przebrać ubrania, ponieważ się pobrudzili i punktualnie o godzinie 13:00 wszyscy rozpoczęli wspólny posiłek, który składał się z dwóch dań i deseru. Wbrew powszechnej opinii dotychczasowych wczasowiczów kucharki się bardzo starają aby dzieci jadły pełnowartościowe posiłki, gotują zdrowo i do tego smacznie. Wszystkie dzieci jadły cały obiad z apetytem. 

piątek, 15 maja 2015

Wyjazd na Zieloną Szkołę.

Dzisiaj z samego rana wstaliśmy wcześnie rano, bo przed moimi dziećmi jest długa podróż ponieważ jadą na Zieloną Szkołę. Dzieci dopakowały do swoich podręcznych plecaków swoje nieodłączne skarby, kanapki i wodę mineralną niegazowaną ponieważ taka jest najlepsza w podróży, nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Zaraz po lekkim śniadaniu odwieźliśmy dzieci wraz z mężem na plac szkolny gdzie czekał już na nie autobus i inne dzieci, czworo wychowawców i dwóch kierowców. Dwóch dlatego, że trasa którą mają pokonać jest bardzo długa i wyczerpująca tak samo dla pasażerów jak i dla kierowcy.
Dzieci bardzo chciały jechać, długo czekały na ten wyjazd ale kiedy przyszło do rozstania oboje uświadomili sobie jak długo nie będzie ich w domu, wśród znajomych kątów i z żalem pożegnały się, wzięły swój bagaż podręczny i wsiadły do autokaru. Nam też było smutno, ponieważ był to ich pierwszy tak długi wyjazd, bez rodziców. Kiedy autokar ruszył zdążyły pomachać nam przez szybę i odjechały. Po paru godzinach dostaliśmy pierwszy telefon od starszego syna, że szczęśliwie dojechali do pierwszego postoju. Stoją na dużym parkingu, gdzie każdy może rozprostować nogi, skorzystać z toalety lub zjeść coś a wychowawcy mogą napić się kawy. Na postój przeznaczone było 30 minut i po tym czasie, po przeliczeniu pasażerów, ruszyli dalej. Od tego momentu miejsce za kierownicą zajął drugi kierowca, a ten który kierował poprzednio mógł się przespać i odpocząć. Część dzieci była zmęczona i również poszła w ślady kierowcy i zasnęli przytuleni do swoich pluszaków, część zapatrzyła się w film, który włączył im kierowca, a kilkoro usiłowało zagrać w grę planszową, ale droga była nierówna i za bardzo trzęsło więc wymyśliły inną grę towarzyską- zagrały w zgaduj-zgadula.

I w taki sposób dotarli na miejsce. Zmęczeni ale zadowoleni rozeszli się po pokojach.