Wreszcie przyszła wiosna i zrobiło
się ciepło. Czas więc, aby wszystkie wolne chwile jak najdłużej spędzać na
świeżym powietrzu. Potrzeba trochę więcej ruchu, ponieważ jak to po zimie bywa,
wszystkie mięśnie są zastałe, sprawność fizyczna jest mocno ograniczona więc
spacery, gry i zabawy na świeżym
powietrzu są jak najbardziej wskazane. Największym problemem jest zebrać
wszystkich członków rodziny w jednym miejscu i w jednym czasie. Każdy ma swoje
obowiązki i zainteresowania i nie zawsze mamy ochotę na integrację z rodziną
czy rówieśnikami. Kiedy już uda się wyciągnąć dzieci z domu zaczynają one swoje
szaleństwa na placu zabaw. Z każdej strony słychać dziecięcy krzyki, śmiech i
czuć emanującą od nich radość. Jak wiadomo słońce na każdego wpływa pozytywnie
i uwalnia endorfiny, czyli hormony szczęścia. Trwa ustalanie jaki rodzaj gry i
kto wybiera. Pomysły są najróżniejsze i najdziwniejsze . Królują wyścigi na
rowerach, zabawy w chowanego, dwa ognie i zwykłą, klasyczną gumę lub skakankę.
Nawet przy takich prostych zabawach humory nam dopisują. Dzieci są tak
pochłonięte zabawą, że nawet nie zdają sobie sprawy, że z każdą chwilą robi się
ich coraz więcej. Nawet dorośli, którzy z początku z daleka obserwowali z
lekkim uśmiechem czy też zdziwieniem wszystkich najmłodszych i ich
rodziców, wciągają się w ich zabawy. Przykładem
może być nasz sceptycznie nastawiony ale szanowany sąsiad. Pan w średnim wieku,
dystyngowany, z niewielkim brzuszkiem, który z pewnością nie przeszkadzałby mu
w tego typu zabawach z dziećmi. Sąsiad nasz jest raczej typem domatora, którego
najlepszą formą rozrywki są gry planszowe i gry towarzyskie. Ku mojemu zaskoczeniu, Pan Jerzy, bo tak
nazywał się nasz sąsiad, bardzo lubiany przez dzieci, sam nieoczekiwanie w
pewnej chwili, nie namawiany przez nikogo, dołączył do zabawy. Wszystkie dzieci
były zachwycone, a ja niemniej zdziwiona, ponieważ znam go dość długo i nie
wiedziałam, że można się tego po nim spodziewać.
Przy tych zabawach czas nam szybko
upłynął, nawet dzieci przegapiły porę na podwieczorek, ale za to kolację zjadły
ze smakiem. Wieczór upłynął nam na wspominaniu naszego aktywnego popołudnia i
mam nadzieję, że zmęczone dzieci pójdą szybko spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz