Ostatniego dnia naszego błogiego wypoczynku wstaliśmy wcześnie
rano z zamiarem wyjazdu. Niestety okazało się, że dzieci wcale nie mają zamiaru
wstać z łóżek i wrócić do domu. Cała trójka tak długo błagała o jeszcze jeden
dzień sielanki, że nie mogliśmy nie ulec. Dzieci były tak uradowane, że nie
zdążyły pościelić łóżek, ubrały się w to co miały pod ręką, a miały już
przygotowane wygodne ubrania do dość długiej podróży, i pobiegły na podwórko.
Dla ośmioletniego Jasia, który jest dzieckiem pełnym energii i swoim
entuzjazmem zaraża najmłodszą, bo sześcioletnią, Anię i o rok starszą od niej Hanię,
pomysł z zostaniem jeszcze jednego dnia na gospodarstwie to najlepsza wiadomość
dzisiejszego dnia. Wszystkie dzieci od razu pobiegły na dwór, gdzie dołączyły
do nich dwa psy które pilnują podwórka.
Na nasze i dzieci szczęście ciocia Krystyna z wujkiem
Stefanem bez najmniejszych oporów zgodzili się na nasz przedłużony weekend.
Byli uradowani, że mogą gościć nas jeszcze przez jeden dzień i zaplanowali, że
dziś pokażą nam miasto, na które nie mieliśmy czasu dotrzeć przez ostatnie dwa
dni. Zjedliśmy wspólnie przygotowane śniadanie. Następnie, kiedy dzieci znów
pobiegły do swoich atrakcji, mieliśmy czas, aby usiąść na werandzie przed domem
i wypić kawę. Była godzina 10 rano a
słońce już grzało niemiłosiernie. Na pobliskim polu zebrały się dzieci z
którymi już nasza trójka zdążyła się zaprzyjaźnić przez ostatni weekend. Myślę,
że trudno będzie się im wszystkim rozstać i wrócić do codziennych obowiązków,
czyli do szkoły i nauki. Siedząc przed domem widzieliśmy i słyszeliśmy jak
dzieci wymyślają coraz to nowsze gry towarzyskie. Najpierw bawiły się w berka,
ciuciubabkę. Potem chłopcy się oddzielili do swoich typowo chłopięcych zabaw a
dziewczynki usiadły na kocach i, o ile puzzle czy gry planszowe dla dzieci nie
były dobrym rozwiązaniem na zabawę na kocu, miały do wyboru zabawę lalkami lub
w sklep.
Tak właśnie minął nam cały ranek, aż do czasu obiadu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz