piątek, 24 kwietnia 2015

Wizyta w przedszkolu.

Wstałam dziś wcześnie rano z zamiarem pójścia do przedszkola. Ale nie po to, żeby się pobawić, a po to, by zapisać tam moje dzieci-chłopczyka i dziewczynkę. Kuba i Marysia to bardzo żywe dzieci, dlatego myślę, że z pewnością odnajdą się wśród innych dzieci ze swojej grupy.  Rzecz jasna, że przed wyjściem z domu musieliśmy zjeść śniadanie, co zakończyło się powtórką z ubierania, ponieważ mleko z płatkami było dosłownie wszędzie. Kiedy już wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia, wzięliśmy plecaki bez których dzieci się nie ruszały z domu. Miały tam zapakowane butelki z sokiem i kilka zabawek. Ja wzięłam rachunki, które muszę opłacić oraz odebrałam natarczywie dzwoniący telefon. Upewniłam się, że drzwi są dobrze zamknięte, ponieważ zawsze to czynię po wyjściu z domu. Poszliśmy powolnym krokiem. Kiedy moje pociechy zobaczyły z daleka idącą grupę przedszkolaków, przyspieszyły i próbowały do nich dołączyć. Musiałam ich powstrzymywać, by nie zgubić ich w tłumie. Bałam się, że nie odnajdę ich wśród wszystkich małych uczniów, co byłoby dla mnie wielką porażką i wstydem. Gdy już dotarłam na miejsce udałam się do sekretariatu, gdzie bardzo miła Pani Dyrektor przywitała się najpierw z moimi dziećmi a później ze mną. Bardzo sprawnie załatwiłam wszystkie formalności, a było ich niemało. Następnie Pani Dyrektor oprowadziła nas po salach zabaw, gdzie było pełno zabawek-piłek, samochodów, lalek, puzzli i gier planszowych. Wszystko było ładnie poukładane i opisane, aby nie robił się bałagan. Nie zabrakło też regału z książkami. Część dzieci próbowała układać puzzle a część bawiła się w berka. Oprowadzono nas również po sypialni dla najmłodszych, gdzie każde łóżeczko było starannie przykryte i  leżała przytulanka. Pokazano nam też stołówkę, szatnię i na koniec wskazano plac zabaw i pozwolono nam się tam pobawić. Moje dzieci natychmiast ruszyły w stronę huśtawek i karuzeli. Dołączyły do niedużej grupki swoich rówieśników i zaczęły się bawić, jak gdyby były tam od zawsze. Całe szczęście, że rodzice przyszli po swoje dzieci, ponieważ i my mogliśmy się oddalić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz