Tak się nam ułożyło, że zaraz po urodzinach córki mojej najlepszej
koleżanki, można rzecz że nawet przyjaciółki, nadszedł dzień urodzin mojej starszej córki. Więc
jak to się potocznie mówi-przysługa za przysługę. Jest to przysługa
niewymuszona ale taki mamy już zwyczaj między sobą. Jeśli potrzeba to zawsze
możemy na siebie liczyć, pomagamy sobie nie tylko w organizowaniu imprez
urodzinowych czy innych uroczystości rodzinnych ale też w codziennych sprawach
życiowych, troskach i kłopotach. Aby te
urodziny były zgoła inne, nie chodzi tu o konkurencję, bo nawet same sobie
podsuwamy pomysły na organizowanie naszych wspólnych imprez oraz spędzania
wolnego czasu poza domem jak też i wyjazdów całymi rodzinami na których
dominują gry i zabawy towarzyskie.
Tak też urodziny mojej córki odbyły się na świeżym powietrzu,
bo takie mieliśmy plany i pogoda sprzyjała. Od samego rana grzało mocne, ciepłe
słońce i od czasu do czasu powiewał lekki, przyjemny wiaterek. Na
zorganizowanie takiego kinderbalu pogoda była idealna. Był tylko jeden mały
problem, otóż bałam się czy przypadkiem tort urodzinowy nie rozpuści się na
talerzykach zanim dzieci zdążą zjeść. Tort był śmietankowo-czekoladowy z
tegorocznymi, świeżymi owocami, a jak
wiadomo śmietana na cieple bardzo szybko traci swoją konsystencję, rozpuszcza
się i traci swoje walory smakowe.
Córka z niecierpliwością czekała na wszystkich gości,
koleżanki i kolegów, którzy się pomału
gromadzili i imprezę można było rozpoczynać. Po gromkim sto lat dzieci wręczyły
prezenty, w których były między innymi gry planszowe dla dzieci, puzzle, które
córka uwielbia układać i innego rodzaju zabawki, które w tych czasach są modne
wśród dzieci. Wszyscy zabrali się za przekąski, które jadły ochoczo, ponieważ
świeże powietrze pobudza apetyt nie tylko u dzieci.
Szczęście w nieszczęściu, że urodziny zaczęły się później
niż przewidywaliśmy, klimat się ochłodził ale za to tort wytrzymał do samego
punktu kulminacyjnego. Wszyscy byli bardzo zadowoleni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz