Tak jak już wspominałam w poprzednim poście, razem ze
znajomymi bardzo lubimy urządzać sobie wspólne weekendy, odpoczywając od
codziennego natłoku pracy i obowiązków. I tak też zrobiliśmy i tym razem.
Wybraliśmy się z naszymi rodzinami, koleżanka z dwojgiem dzieci i mężem oraz
nasza czwórka, na wycieczkę w plener. Wszyscy wsiedliśmy na rowery, dzieci
założyły kaski a my kamizelki odblaskowe. Zabraliśmy ze sobą suchy prowiant
oraz napoje, aby nie tracić czasu na zakupy, oraz niespodzianki w postaci
zabawek, ponieważ planowałyśmy zrobić dla nich podchody. Wybraliśmy się poza
miasto, bo tam najchętniej spędzamy wolny czas. W ciszy, z dala od miejskiego
zgiełku, na łonie natury, wdychając świeże powietrze. Tam też warunki sprzyjają
na zrealizowanie naszych pomysłów. Po dotarciu na miejsce rozłożyliśmy koce,
aby odpocząć, trochę się pokrzepić, nabrać sił na przygotowane atrakcje bo
dzień ma być aktywnie spędzony. Tym razem musiałyśmy my kobiety zadbać o
przygotowania całego dnia, bo mężczyźni byli mało aktywni, zmęczeni po całym
tygodniu ciężkiej pracy. Panowie, drzemiąc na zmianę, pilnowali naszego ekwipunku,
a my poszłyśmy z dziećmi teren. Pod
pozorem pozostawienia pewnej ważnej rzeczy koleżanka oddaliła się,
pozostawiając po sobie wskazówki do dalszej drogi, ponieważ na tym polegają
podchody. Dzieci bardzo się uaktywniły w poszukiwaniu kolejnych wskazówek,
ponieważ zależało im na znalezieniu mamy i najbliższej cioci, a także
obiecanych nagród na koniec zabawy. Szło im to na podziw sprawnie i dużą
radością. Na mecie podchodów okazało się, że wróciliśmy do miejsca
pozostawienia naszego siedziska. Tam dzieci znalazły upominki w postaci
zabawek. Dla każdego było coś innego, były turystyczne puzzle, gry planszowe i
dla każdego słodki batonik na nabranie sił. Powolnym krokiem wróciliśmy do
naszych rowerów i mężczyzn i udaliśmy się w drogę powrotną. Tak właśnie minął
nasz kolejny dzień…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz